Cześć! W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić Wam Karolinę, młodą mamę, która po porodzie postawiła wrócić do swojej wcześniejszej sylwetki. Wspólnie chcemy Wam pokazać, że podczas ciąży NIE MOŻNA się odchudzać. Nie można bać się każdego dodatkowego kilograma, a po porodzie należy dać sobie czas i ten czas dobrze wykorzystać, a nie liczyć na cuda. Ta metamorfoza powali Was na kolana!
Metamorfoza: wywiad
Poniżej znajdziecie odpowiedzi na 10 pytań. Mam nadzieję, że lektura zmotywuje Was do pracy nad własną sylwetką!
1. Co spowodowało, że zdecydowałaś się na współpracę z Lelcią?
Z Lelcią i Piotrkiem miałam przyjemność już współpracować kilka lat temu. Efekty były rewelacyjne, bo już po 3 miesiącach moje ciało zmieniło się diametralnie.
Tym razem już wiedziałam, że tylko Lelcia będzie w stanie mnie zmotywować do pracy nad swoim ciałem.
Przed ciążą ważyłam 53 kilogramy. Przez 9 miesięcy noszenia cuda pod sercem moje ciało przeszło rewolucje, a kilogramy szły w górę jak szalone. Muszę dodać, że nie należę do osób, które siedzą przed TV i zajadają się chipsami czy czekoladą. Co za tym idzie: nie czułam się dobrze z przybywającymi kilogramami, ale wiedziałam, że tak musi być.
Przed porodem moja waga osiągnęła 82 kilogramy, więc mierząc 160 centymetrów przybrałam 29 kilogramów w przeciągu 40 tygodni. Szczerze trochę się podłamałam, jednak uśmiech mojego synka wynagradzał wszystko. Po 3 miesiącach od porodu postanowiłam wznowić współpracę z Lelcią sprzed kilku lat.
2. Czy nie denerwuje Cię ciągłe liczenie kalorii i ważenie jedzenia?
Nigdy nie sprawiało mi to większego problemu, jednak przy niemowlaku było to czasem kłopotliwe. Na nowo zaprzyjaźniłam się z wagą kuchenną. Niezwykle pomocna była strategia gotowania wieczorami na kolejny dzień. Synek wtedy smacznie spał, a ja miałam czas na szykowanie wszystkiego w kuchni. Poprosiłam Lelcię, aby posiłki były proste i często się powtarzały.
Gdy zaczęłam dietę moje otoczenie się delikatnie oburzyło: „Jak możesz? Co z dzieckiem? Masz zamiar się głodzić?”. Strasznie mnie to irytowało, ale też trochę śmieszyło. Wiadomo, że dieta podczas karmienia musi uwzględniać dodatkowe kilokalorie. Muszę dbać nie tylko o odżywienie siebie, ale również swojego dziecka, a do tego jest mi niezbędny pokarm.
Mnóstwo osób nie rozumie słowa „dieta” i myli je z głodówkami. U mnie na etapie karmienia posiłki często były niesamowicie obszerne i ciężko było je przejeść.
3. Co cię motywuje?
To będzie śmieszna historia, ponieważ na początku najbardziej motywowały mnie osoby, które były niezmiernie szczęśliwe z powodu moich dodatkowych kilogramów. Teraz motywują mnie moje rezultaty.
Motywuje mnie także mój mąż, bez którego ciężko byłoby mi cokolwiek osiągnąć: kiedy ja gotuję albo ćwiczę to on zajmuje się naszym synkiem. Z tego miejsca: BARDZO CI DZIĘKUJĘ.
Ogromną motywacją jest także mój syn. Mama powinna biegać za piłką i nie łapać przy tym zadyszki.
Z tego miejsca podziękuję również Lelci, bo to ona mówiła „głowa do góry” kiedy dołowałam się swoim wyglądem. Ja jak to ja, chciałam wszystko za szybko, a ona uświadomiła mi, że cały proces to nie sprint, a maraton. Te słowa będą mi długo towarzyszyć.
4. Jak wyglądała Twoja aktywność oraz żywienie przed rozpoczęciem współpracy?
Moim sportem w podstawówce, gimnazjum i liceum była siatkówka. W trzeciej klasie przestałam ją trenować i zaczęłam uczęszczać na siłownię z moim chłopakiem, który dzisiaj jest moim mężem.
Chodziłam w kratkę, więc ciężko było o efekty. Jednak nie zrezygnowałam, bo od zawsze należałam do osób, które źle się czują bez jakiegokolwiek ruchu.
W pewnym momencie mojego życia zaczęłam się starać o przyjęcie do wojska. Wtedy całkiem przypadkiem trafiłam na Lelcię. Zaczęłam trenować i jeść tak jak powinnam. W wojsku dużo biegałam, więc musiałam być aktywna fizycznie.
Jak widzicie sport towarzyszy mi od zawsze. Dlatego też dużo ciężej było mi zaakceptować ponad 80 kilogramów na wadze.
5. Ile masz wzrostu? Ile ważyłaś przed współpracą, a ile ważysz teraz?
Mierzę 160 centymetrów, więc chyba jestem niska? Tak jak wspominałam, po ciąży ważyłam 82 kilogramy. Wypełniając formularze potrzebne do rozpoczęcia współpracy w sekcji „cel” wpisałam „marzy mi się 5 z przodu”.
Dzisiaj ważę 59,3 kilograma. Osiągnęłam swój cel z czego jestem bardzo dumna. Dopiero po zdjęciach można zobaczyć jak wielka zmiana nastąpiła. Dla mnie są to dwie inne osoby.
Powiem Wam jeszcze, że wcale nie spoczywam na laurach, a działam dalej i wyznaczam sobie kolejne cele. Ta metamorfoza to nie jest moje ostatnie słowo.
6. Co było dla Ciebie najtrudniejsze w zmianie nawyków żywieniowych?
Gotowanie.
Przyznam się, że na początku, po tych wszystkich nieprzespanych nocach, to mąż stawał w kuchni i wszystko przygotowywał. Teraz robię to sama, ale w nagłych przypadkach nadal mogę liczyć na jego pomoc.
Druga kwestia: mówienie „nie”. Tutaj wcale nie chodzi o to, że ślinka mi ciekła, a ja nie mogłam nic jeść. Bardziej przejmowałam się tym, czy nie sprawię przykrości drugiej osobie. W Polsce jest taka kultura, częstujemy, gościmy, ale pamiętajmy, że mamy prawo powiedzieć „nie, dziękuję” i nikt się nie powinien za to obrażać.
7. Z czego musiałaś zrezygnować na diecie?
Nie musiałam nigdy z niczego rezygnować, a jedynie to ograniczać. Jak mam ochotę zamówić pizzę to ją zamawiam i informuję o tym Lelcię.
Dieta jest tak obszerna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Masz ochotę na pierogi? To je jesz!
8. Czy od początku widziałaś zmiany?
Oj TAK!
Największe zmiany zaszły w moim sposobie myślenia, a za tym poszła cała reszta. Zresztą spójrzcie na zdjęcia i osoby na nich. Jedna jest załamana i ciężko jej spojrzeć w lustro. Druga jest szczęśliwą matką i żoną zmotywowaną do dalszych działań i podejmowania wyzwań!
9. Jak wyglądają Twoje treningi?
Z Lelcią po porodzie współpracujemy jedynie żywieniowo. Przez pierwsze miesiące nie ćwiczyłam. Dopiero kiedy uzyskałam zgodę od lekarza zaczęłam biegać i trenować w domu. Kiedyś nie byłam przekonana do takich treningów, ale dzisiaj uważam, że to świetny sposób na wykorzystanie wolnej chwili w czterech kątach.
Staram się trenować co drugi dzień, robić około 15 treningów w miesiącu, jednak nie zawsze mi to wychodzi. Do tego staram się dużo spacerować i robić 8-10 tysięcy kroków dziennie.
10. Jaka jest Twoja definicja bycia FIT?
Dla mnie bycie FIT to zdrowe ciało i umysł oraz pozytywne nastawienie. FIT to nie poświęcenie. To styl życia, którego trzeba się nauczyć, który bazuje na Twoich staraniach, ale również akceptuje potknięcia.
Metamorfoza: Podsumowanie
Mam nadzieję, że metamorfoza Karoliny zmotywuje młode mamy do zdrowego stylu życia! Pamiętajcie, że zdrowe mamy to też często zdrowe rodziny, a przede wszystkim zdrowe dzieci! Aktywność fizyczna i bogata odżywczo dieta nie jest zarezerwowana wyłącznie dla kobiet!
Drogie Mamy, pamiętajcie również, że ciąża to nie jest czas na restrykcyjne diety i odchudzanie. Po porodzie warto udać się również do fizjoterapeuty uroginekologicznego.
Jeśli interesuje Was temat diety w ciąży oraz podczas karmienia to gorąco polecam artykuł na blogu Okiem Dietetyka. Rozwiane zostały w nim wszystkie mity oraz przedstawione niezbite fakty.
Karolina! Gratuluje! 😍 zbieram szczękę z podłogi! 🙂 zmotywowałaś mnie jeszcze bardziej do działania!
super! o to chodzi! <3
Dziękuje dziewczyny za tak miłe słowa ! Oczywiście że czytam wszystkie komentarze . Dzięki Wam mam jeszcze większa ochotę podkręcić tempo i dalej walczyć ! Jesteście najlepsi !
zbieram szczękę z podłogi!
mam nadzieję, że Karolina czyta wszystkie Wasze miłe komentarze! 🙂
WoW WoW i jeszcze raz WoW ! 😍. Żywy chodzący dowód na to, że nawet jak jest ciężko a się chce to można !! 😍❤️. Jestem dumna z mojej kuzynki. Dobra robota 😍
Dokładnie! Ja również jestem z Karoliny bardzo dumna! 🙂
Ekstra! Gratuluje zmiany i przede wszystkim samozaparcia w dążeniu do celu! Szczególnie mając malutkie dziecko, na pewno łatwo jest znaleźć wymówki i stawiać siebie na ostatnim miejscu.
Myślę, że twoje zaangażowanie wypłynie pozytywnie nie tylko na samą Ciebie, ale na całą twoją rodzinę!
A Lelci gratuluje zmotywowania i przeprowadzenia przez trudną drogę kolejną podopieczną! Jak widać nie tylko zalecenia są istotne, ale także zwyczajne ludzkie wsparcie!
*kolejnej podopiecznej 😊
W imieniu swoim i Karoliny: bardzo dziękujemy za miłe słowa! 🙂
Ja niesamowicie podziwiam wszystkie trenujące mamy! 🙂
Jestem pod ogromnym wrażeniem samozaparcia !
Ja również! Jednak od początku, od pierwszej wiadomości wiedziałam, że Karolina to tytan pracy i jej efekty to tylko kwestia czasu, bo zaangażowanie zawsze będzie na wysokim poziomie! 🙂