Pierwszy krok: spisanie marzeń
Każdy z nas ma w głowie krajobrazy, które chciałby zobaczyć na żywo, a nie tylko na zdjęciach. Warto swoje marzenia podróżnicze spisać na kartce i z biegiem lat wykreślać każdą odbytą wyprawę.
Przed Wami 10 miejsc, a właściwie czynności, które chciałabym wykonywać w tej jednej, konkretnej destynacji. Kolejność nie jest przypadkowa, zaczniemy od tych, których pragnę najbardziej.
1. Przejechać autem z Los Angeles do Nowego Jorku

Stany Zjednoczone, od kiedy pamiętam, niesamowicie mnie fascynują. Kultura, krajobrazy, ludzie, tradycje, dla mnie to zupełnie inny świat niż Europa. Świat, który „znam” z filmów, seriali i książek.
Świat, którego pragnę doświadczyć.
Nie marzy mi się żadne konkretne miasto, moim celem jest podróż z punktu A do punktu B podczas której poznam ten kraj, poznam jego mieszkańców i będę mogła się nim zachwycać.
W naszych głowach zrodził się pomysł wylotu do Los Angeles. Tam kupimy stary samochód, zupełnie jak w filmie i ruszymy nim w podróż. Celem będzie Nowy Jork, ale po drodze zahaczymy o mniej i bardziej znane miejscowości. Zobaczymy Amerykę. Od środka.
Zdecydowanie jest to moje największe podróżnicze marzenie. Mojego Piotra również, więc zostało nam tylko odłożyć odpowiednio dużo $ i przed 50-tką udać się w podróż życia.
Trzymajcie kciuki, żeby nam się udało!
2. Zjeść prawdziwego pad thai’a

No oczywiście w Tajlandii!
Pad thai, curry, street food… to wszystko czeka na nas właśnie tam! Nasze kubki smakowe chcą się przekonać, czy tajska kuchnia jest rzeczywiście najlepszą kuchnią na świecie.
Oczywiście liczyć się będzie więcej rzeczy niż jedzenie!
Na własnej skórze chcemy się przekonać o energii Bangkoku. Popłynąć na rajskie wyspy i zachwycić się tym miejscem, jak wszyscy ludzie, którzy nam o nim opowiadają.
Myślę, że wszystko jest do zrobienia przed 30-tką!
3. Podziwiać zorzę polarną

Na Islandii.
Kiedyś na moim instagramie [klik] pojawił się komentarz, że wszystkie piękna Europy nagle przestają mieć znaczenie, kiedy człowiek postawi nogę na Islandii.
Chcę to sprawdzić. Rzeczywiście się zachwycić, oczarować i zakochać.
Może nastąpi to już niedługo. Jeśli chodzi o Reykjavík to ceny lotów nie odstraszają. Damy radę do 30-tki.
4. Ruszyć w rejs wycieczkowcem

Trochę luksusu chyba nie zaszkodzi? 🙂 Wiecie gdzie najbardziej chciałabym się udać? Na greckie wyspy, z możliwością zejścia na każdą z nich i spędzenia na lądzie dnia lub dwóch. W Grecji nigdy nie byliśmy, więc podczas jednej podróży moglibyśmy choć trochę ją poznać .
Poza tym samym wycieczkowiec byłby ogromną atrakcją!
Pomysł zrodził się w mojej głowie, kiedy sprawdziłam na stronie [klik], że to wcale nie jest tak niewyobrażalnie drogie przedsięwzięcie.
Tutaj damy sobie czas do 40-stki!
5. Delektować się prawdziwą, włoską pizzą

Kolejne marzenie podróżnicze połączone z tym kulinarnym! We Włoszech nigdy nie byliśmy, a jest tam tyle pięknych miejsc do zobaczenia i przepysznych dań do spróbowania!
Positano, Neapol, Florencja, Rzym, Wenecja, Dolomity, Sardynia… Z pewnością nie będzie to jeden wyjazd. „Znam” ten kraj jedynie z obrazka, ale jestem pewna, że kiedy tam dotrę momentalnie się zakocham, a na taką miłość daje sobie całe życie, bez ograniczeń czasowych.
6. Tańczyć przy zachodzie słońca na pokładzie jachtu

Z przyjaciółmi.
Nieopodal chorwackiego wybrzeża.
W Chorwacji byłam już 3 razy i mogłabym tam wracać każdego lata. Tym razem chciałabym zobaczyć ten kraj od drugiej perspektywy, czyli od strony Morza Adriatyckiego, a nie lądu.
Mam nadzieję, że moi znajomi czytają ten wpis i już planują wspólny wypad. Musimy to zrobić przed 30-stką!
7. Spędzić cały dzień na stoku narciarskim

Święta w 2017 roku spędzaliśmy obok Zakopanego. Oczywiście odwiedziłam stok narciarski i po dwóch dniach stwierdziłam, że jestem gotowa na więcej! Tym razem już nie w Polsce. Francja, Włochy? Nieważne gdzie! Polecimy tam, gdzie będzie dużo śniegu!
Kiedy pojedziemy? Wszystko zależy od Piotra. Na początku powinniśmy zaliczyć Wieżycę i kilka lekcji z instruktorem!
8. Opalać się na rajskiej wyspie
Seszele, Zanzibar, Madagaskar, Malediwy, Bali, Bora-bora, Mauritius… Nie mam sprecyzowanych marzeń, chcę jeszcze raz poczuć podobny klimat jak w Dominikanie. Tam odwiedziliśmy prawdziwą rajską wyspę.
Dominikana była prezentem na 24-te urodziny. Na 34-te chciałabym się znaleźć na innej bajecznej plaży!
9. Spędzić weekend w dziesięciu europejskich stolicach
Pięć za mną i pięć przede mną.
W 2015 roku na dwa miesiące przenosiłam się do portugalskiej Lizbony (1). Odbywałam tam praktyki studenckie w ramach programu Erasmus. Śmiało mogę powiedzieć, że było to jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu. W 2018 roku powróciłam tam na 5 dni razem z Piotrem. Podróż do Lizbony polecam każdemu, w tym mieście idzie się zakochać!

W 2017 roku na zaproszenie firmy Nike poleciałam na 3 dni do Budapesztu (2). Kilkukilometrowy bieg przez miasto był najlepszym sposobem na jego zwiedzanie. Gdybym miała okazję z przyjemnością jeszcze raz spędziłabym kilka dni w tym magicznym mieście.

W Londynie (3) byłam dwukrotnie. Niektórzy go kochają, inni nie znoszą, a dla mnie jest tam zwyczajnie za dużo ludzi. Miasto ma swój urok, warto je zobaczyć, ale niekoniecznie chcę tam wracać.

Monako (4) można opisać jednym słowem: przepych. Spędziliśmy w tym mieście jeden intensywny dzień i w ciągu tych kilkunastu godzin widziałam więcej luksusowych aut i markowych torebek niż w całym swoim życiu. Przegrałam też kilkadziesiąt euro w kasynie, ale to możecie zobaczyć we vlogu.

Jako dzieciak popłynęłam też z dziadkami promem do Kopenhagi (5). Niewiele pamiętam, ale dziadek zabrał wtedy ze sobą kamerę, więc mam wszystko nagrane na kasecie VHS! Oczywiście jest też masa zdjęć w rodzinnym albumie. Poniżej możecie podziwiać małą Elżbietę. Od małego byłam zabawna.

Gdzie jeszcze chciałabym lecieć? Na mojej liście jest Bruksela (6) obok której mieszka moja przyjaciółka. Ostatnio miałyśmy w planach wybrać się na zwiedzanie belgijskiej stolicy, niestety było świeżo po zamachach, więc wolałyśmy zostać w domu. Druga przyjaciółka mieszka w Holandii, więc z pewnością musimy razem odwiedzić Amsterdam (7) i wybrać się tam na wycieczkę rowerową. Nigdy też nie było mi po drodze do Wiednia (8), który również zachwyca architekturą. Z Gdańska tanio można się również dostać do Berlina (9), bo chociaż w Niemczech byłam już kilka razy to do stolicy nie dotarłam. Na sam koniec coś romantycznego, czyli Rzym (10).
10. Nie odwiedzić, a zamieszkać.
Tutaj sama stwierdzam, że jestem szalona, jednak jeszcze raz chciałabym się poczuć jak w Lizbonie. Nie jak turystka, a jak mieszkaniec. Wiem, że to zrealizuje. Nie jutro, nie za dziesięć lat, a na starość.
Podsumowanie
Bardzo dziękuję, że przebrnęliście ze mną przez moje marzenia. Może któreś z nich pokrywają się z Waszymi? Piszcie w komentarzach, jestem bardzo ciekawa z iloma osobami je dzielę.
